To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Sześć końskich zmysłów cz. 5

Hej Wszyscy!

Hmm, od czasu Bożego Narodzenia, długo nie pisałam. Oczywiście odpowiedź taka sama, jak zawsze - brak weny. Ale cóż - oto jestem. Zastanawiałam się, czy nie napisać o czymś innym, ale stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli najpierw skończę opowiadać o końskich zmysłach.

Dzisiaj poznamy kolejny zmysł konia - dotyk. Konie i kuce, jak przeważająca większość koniowatych, mają tzw. włosy czuciowe na brodzie i chrapach. Służą one do identyfikowania otoczenia w różnych sytuacjach, na przykład, czy coś jest gładkie, szorstkie, ostre itp.


Koń na zdjęciu powyżej używa swoich chrap do zidentyfikowania różnych rzeczy w trawie, przy okazji jedząc. Nigdy przecież nie wiadomo, co w takiej trawie może się znaleźć, mogą to być rzeczy niebezpieczne dla zwierzęcia, np. kawałek szkła.



Ponadto skóra koni sama w sobie także jest bardzo wrażliwa na dotyk. Reaguje nawet na najmniejszy dotyk muchy! Choć z czasem, takie wyczucie zanika, na przykład u koni ze szkółek jeździeckich, które z czasem potrafią tak przyzwyczaić się do człowieka, że nie czują jego dotyku. Ale pamiętajmy, że to żaden pretekst do znęcania się nad zwierzakiem!

Ogółem mówiąc, dotyk jest bardzo ważny w kontakcie z koniem. Zawsze przed rozpoczęciem jazdy należy konika czule pogłaskać, by pokazać mu, że nie musi się bać. Ponadto często się to traktuje jako nagroda za postęp, lub za wytrwałość w jeździe ze słabym człowiekiem na grzbiecie:) Sprawia to przyjemność zarówno koniowi, jak i jeźdźcowi.


Dziękuję za uwagę i do zobaczenia:)

horsefan

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!;)

Chrystus się rodzi,
Nas oswobodzi,
Anieli grają,
Króle witają,
Pasterze śpiewają,
Bydlęta klękają,
Cuda, cuda, ogłaszają!...









Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia! Zdrowia, szczęścia, pomyślności w Nowym Roku, fajnych znajomych, zarówno w sieci, jak i w zwykłym życiu, dużo radości i super prezentów pod choinką:)



Życzy

horsefan

P.S. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o prawdziwym celu Świąt, którym na pewno nie jest Święty Mikołaj, a właściwie jego malowany sobowtór przedstawiany jako krasnal w czerwonym wdzianku, ani prezenty (choć sprawiają one wiele radości, dlatego pozwoliłam sobie jednak o nich napisać w życzeniach). Zdaję sobie z tego sprawę, że część z Was, moi Czytelnicy, to zapewne ateiści, ale tu chodzi już o sam szacunek do naszej, polskiej tradycji. Ja np.: obchodzę Boże Narodzenie głównie dlatego, że formalnie tego dnia urodził się Jezus.
+ tak obchodziliśmy Święta rok temu: znajdziecie to o tutaj:)

środa, 11 grudnia 2013

Rodzaje stajni

Hej Wszystkim!

Dzisiejszy post piszę tak po prostu z nudy, ponieważ dopadło mnie paskudne przeziębienie i siedząc samej w domu, poczułam straszną potrzebę napisania czegoś... no, dobrze, mam jednak towarzystwo w postaci mojego śpiącego, wiecznie głodnego psa, który gdy tylko cokolwiek jem, biegnie do mnie i  robi oczy w stylu: "Daj mi coś, nie jadłem niczego od piętnastu minut i umieram z głodu...". Tak, i pomyśleć, że swoje imię zawdzięcza wielkiemu mistrzowi zakonu Jedi i mojemu ulubionemu bohaterowi Gwiezdnych Wojen!
Ale nie odchodźmy od tematu.
Koń, jaki jest, każdy widzi, a gdzie mieszka - nie każdy. Niektórzy właściciele trzymają swoje konie na wolnym powietrzu, ale moim zdaniem koń powinien mieć chociaż jakieś miejsce do ukrycia się przed deszczem, spania i jedzenia. Kiedyś słyszałam w radiu, że znaleziono gdzieś na właśnie takim pastwisku brudne, chude i niezadbane konie. Nie miały gdzie się ukryć, a gdy znalazł się i właściciel, otrzymał on bardzo wysoką grzywnę, ale zwierząt nie dało się już uratować. Ale mniejsza z tym - to efekt głupoty i nieodpowiedzialności tego faceta i tyle.

Pierwszym i chyba najlepszym rodzajem stajni są stajnie otwarte. Jak sama nazwa głosi, nie ma w nich zazwyczaj boksów, konie mogą sobie chodzić gdzie chcą i znajduje się w niej wyjście na pastwisko/łąkę. Choć, mimo wszystko, mają jedną wadę. W boksach, które są oznaczone, łatwiej jest znaleźć jednego, określonego konia niż szukać go pośród sporej grupy często podobnych do siebie zwierząt.
Tak wygląda przykładowa stajnia

W klubach jeździeckich zazwyczaj są zwyczajne stajnie zamknięte, gdzie konie siedzą w boksach, które też mają swoje rodzaje. Są takie, w których konie są oddzielone od siebie kratami, a w innych nie ma żadnych krat i konie mogą spokojnie porozumiewać się ze sobą.


Takie stajnie, jak na zdjęciu powyżej, są dobre zarówno dla człowieka pracującego z końmi, jak i dla samego konia, choć ja dodałabym tutaj trochę słomy:) Poza tym, w tej stajni znajduje się dużo okien i jest oświetlenie, a to dla koni jest ważne, ponieważ nie cierpią one siedzieć w ciemnych, malutkich boksach. Ponadto, w niektórych miejscach konie muszą stać we własnych odchodach i moczu, co nie tylko źle świadczy o pracownikach stajni, ale także powoduje wiele chorób.
Pamiętacie, jak byłam w Szwajcarii? Jeśli nie, zajrzyjcie tutaj.
Tam, w oborze Berniego, krowy mogły wychylać poza swoje a la boksy głowę kiedy chciały i jeść paszę. Są takie stajnie, ale budując coś takiego, należy zastanowić się, czy konie/kuce w takim przypadku nie będą walczyć o jedzenie.

Stajnia może być wszędzie: na wsi, na obrzeżach miasta (radziłabym jednak wziąć pod uwagę ogromny, panujący tam hałas), nad morzem, w górach. Koniom muszą być tylko zapewnione odpowiednie warunki, muszą mieć dostęp do łąk oraz mieć zapewnioną aktywność fizyczną.

To tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że się Wam podobało:)

Pozdrawiam

horsefan

niedziela, 8 grudnia 2013

To niebywałe! - Mikołajki 2013

Cześć Kochani!

Dzisiejszy post będzie, co prawda, mało koński, ale gdy tylko ten temat przyszedł mi do głowy, od razu postanowiłam, że o nim napiszę.
Do nas, na Pomorze, w Mikołajki przyszła ogromna śnieżyca z południa, czyli z gór. Z początku mówiono o wietrze typu Orkan (jak miecz Percy'ego z serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy"), którego naukowcy ochrzcili imieniem Ksawery, ale fani serialu "Na dobre i na złe" przypisują sobie, że sami nadali mu tę nazwę. Miał on się u nas pojawić w nocy z czwartku na sobotę, lecąc ze Skandynawii z prędkością ok. 133 km/h.
Zamiast tego, przyszła ogromna, gigantyczna śnieżyca, chyba z Tatr lub Sudetów, pędząca również z niemałą prędkością. (Choć były i są także informacje, że orkan dotarł na Pomorze Zachodnie, ale nie jestem tego pewna.)Wył całą noc, ale cudem zasnęłam. A rano jedyną dobrą wiadomością były mikołajki i tym samym - prezenty - a dostałam cztery książki, o których teraz pisać nie będę.
Reszta to były złe wiadomości. Śnieg ma około 30 cm długości, nie wiadomo, czy tata zdoła mnie odwieść do szkoły. Ale w końcu udało się odśnieżyć i tym samym wyruszyliśmy.
Na szczęście mieliśmy zimowe opony, a nie wszyscy kierowcy je mieli i ślizgali się jak na lodowisku. Na lekcje byłam oczywiście spóźniona, bo musieliśmy jechać mimo wszystko wolno, ale nie aż tak jak te ślamazary. Poza tym stanęły autobusy i nie wiem, czy niektóre tramwaje.

W wielu miejscach wiatr wiał bardzo mocno (źródło:www.wp.pl)

To wszystko wydaje się być jak z koszmaru każdego, i nie tylko kierowcy. Słyszałam nawet w radiu, jak mówiono, że Hollywood zastanawia się już nad nakręceniem filmu "Zatrzymać orkan", czy jakoś tak... choć pewnie to był tylko żart ze strony Ameryki.

Nie wiem, jak wy, moi drodzy, ale ja bałam się. I to bardzo. W każdej chwili mogło się coś stać, a ja zapewne nie wiedziałabym, co w takiej chwili począć ze sobą i innymi.


Pozdrawiam i trzymajcie się mocno!

horsefan