To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!

środa, 25 września 2013

Prosto z Wawy

Cześć Kochani!
To znowu ja, horsefan, tym razem piszę ze Stolicy.
Wyjechałam dziś nad ranem, o piątej czterdzieści. Wstawanie to istna mordęga. W autokarze - okropny hałas, ale fajnie. Na początek byliśmy w muzeum Fryderyka Chopina. Niestety fotek wstawić nie mogę, gdyż z telefonu nie można.
Mój pokój jest przerażająco mały a liczba osób jest kompletnie nieodpowiednia.
Ale cóż - raz się żyje.
Poza tym brakuje mi moich ukochanych koni… Ale zabrałam pluszowego konika (do miętoszenia przez sen, a nie przytulania jak mała dzidzia), który dodaje mi nieco otuchy.
A jak wy spędzacie ten tydzień?
Proszę, napiszcie w komentarzach:)
Pozdrawiam
horsefan


wtorek, 24 września 2013

Powrót do Warszawy...

Cześć Wszystkim!

Z okazji, iż jutro jadę ponownie do Warszawy, postanowiłam przypomnieć Wam i sobie, jak wyglądały urocze początki mojego bloga, którego zaczęłam pisać ponad rok temu. Ach, te wspomnienia...




 Jacie, Łazienki były tamtej wiosny takie piękne...


Pamiętacie te czasy? Jeśli nie, to spokojnie zajrzyjcie sobie w archiwum, tam znajdziecie wszystko o moich początkach.
A tak poza tym - wiem, że powinnam pisać częściej, ale ja po prostu nie mogę. Jak wiecie, jest szkoła i moi nauczyciele w tym roku nie szczędzą sił ani na mnie, ani reszcie kolegów i koleżanek z klasy. Poza tym ostatnio nęka mnie brak weny. Nie chodzę do żadnej stadniny na lekcje i z moją jazdą jest raczej słabo, mam tylko nadzieję, że uda się mi i rodzinie znaleźć jakieś odpowiednie lekcje.

To na tyle z informacji. Żegnam Was na kolejne trzy dni i do zobaczenia, jeśli jesteście z Wawy!

Pozdrawiam

horsefan

sobota, 14 września 2013

Mustang z Dzikiej Doliny

Hej Kochani!

Po jakiś sześciu dniach nieobecności postanowiłam, że opiszę Wam film, o którym dość dawno chciałam napisać - Mustanga z Dzikiej Doliny. Pewnie większość z Was zna ten film, ale napiszę o nim dla tych, którzy go nie znają. Ta urocza animowana produkcja została przeze mnie obejrzana, kiedy miałam tak mało lat, że nie rozumiałam większości faktów. Ryczałam na tym filmie jak bóbr, może spora część Was również. Przecież ta opowieść, muzyka i sam fakt tego, że występują w niej konie wszystko składa się na całkiem niezły film. A z resztą - przeczytajcie.

Mustang z Dzikiej Doliny (2002)

Rok produkcji: 2002
Tytuł oryginału: Spirit: Stallion of the Cimmarron
Gatunek: animacja, familijny, przygodowy
Produkcja: USA
Wytwórnia: DreamWorks
Reżyseria: Lorna Cook, Kelly Asbury 
Scenariusz: Henry Mayo, John Fusco
Główni bohaterowie: Spirit (w polskiej wersji językowej znany jako po prostu Mustang), Rain (Rosa), matka Spirita, Wartki Potok (w j.ang. znany jako Little Creek - Mały Strumyk), Pułkownik.



Film Mustang z Dzikiej Doliny zaczyna się słowami "...Tej opowieści nie znajdziecie w żadnej książce. Jeszcze nikt chyba nie słyszał opowieści płynącej prosto z głębi serca konia."
Narratorem i głównym  bohaterem jest Spirit - młody i szalony mustang, żyjący w stadzie razem ze swoją ukochaną matką. Swą opowieść zaczyna od narodzin, kiedy sam przychodzi na świat. Na początku nic nie widzi i ledwie dociera do piersi matki. Później widzimy, jak nasz bohater jest - no cóż - niezłym łobuzem, ale dzięki temu zaprzyjaźnia się z pewnym bizonem.
Mija kilka lat i Spirit staje się dorosłym ogierem i tak jak jego ojciec, przywódcą stada. Jest sprawiedliwy i raz możemy zobaczyć, jak ratuje dwoje źrebaków przed groźną i łakomą panterą. Kiedy życie wydaje się być cudowne, pewnej nocy Spirit dostrzega w oddali małe światełko. Postanawia sprawdzić skąd pochodzi, nawet jeśli jego ukochana matka się nie godzi i jeszcze tej samej nocy wyrusza na poszukiwania.  Dociera do obozu pewnej grupki kowbojów. Niestety, ciekawość konia sprawia, że wszyscy się budzą i tym samym ruszają za nim w pościg. Spirit w końcu dociera z powrotem do stada, ale zamiast ich miło przywitać, każe im na swój koński sposób uciekać. Ale nie zapominajmy, że pościg dalej trwa. Kowboje gonią go dalej, aż docierają do ogromnego kanionu i w ostatniej chwili Spirit zostaje złapany.
Porywacze zabierają go w nieznane miejsce na pustynię do obozu należącego do armii Stanów Zjednoczonych. Sądząc także po ubiorze żołnierzy, znajdujemy się w czasach Wojny Secesyjnej. Przez pierwsze kilka dni Spirit jest dość agresywny w wyniku czego dość pewien uprzywilejowany pułkownik o nieznanym nazwisku każe go przywiązać do pala i nie karmić go ani poić przez trzy dni. W czasie, gdy Mustang przez owe trzy dni jest przywiązany, spragniony i głodny, w obozie pojawia się ktoś jeszcze - młody Indianin imieniem Wartki Potok. Spirit z początku "ma na niego wylane", ale gdy chłopak chce z nim nawiązać kontakt, ogier się obraża. Nad ranem czwartego dnia Wartki Potok zaczyna wyć jak wilk w niebo. Wtedy jego towarzysze podrzucają mu nóż. Spirit i tak nic nie rozumie, może z wyjątkiem tego, że zostanie tamtego dnia odwiązany od pala. Wkrótce okazuje się, iż koń ma być ujeżdżany. Zostaje ostrzyżony i pięknie wypielęgnowany, ale gdy przychodzi kowal, który oczywiście ma go podkuć, koń buntuje się, w wyniku czego człowiek doznaje nie-aż-tak-poważnego uszkodzenia ciała. W końcu nadchodzi wielka chwila. W tle słychać piosenkę "Złaź ze mnie", a Spirit zrzuca wielu ludzi ze swojego grzbietu. Gdy w końcu pułkownik (ten sam, który kazał go przywiązać) wsiada na niego, Mustang dalej walczy, aż wygrywa, mimo iż przez chwilę był posłuszny człowiekowi. Wtedy Pułkownik podejmuje decyzję - chce zabić Spirita. Ale na szczęście w tym czasie udaje się uwolnić Wartkiemu Potokowi za pomocą otrzymanego noża i Indianin ratuje konia z opresji, przy czym obaj uwalniają wszystkie konie ze stajni i uciekają.
Wtedy towarzysz Mustanga woła Rain - swoją piękną klacz rasy Pinto, która szukała go razem z ludzkimi przyjaciółmi jej pana. Spirit znowu jest niezadowolony. Spędza kilka dni (a może tygodni) w indiańskiej wiosce i w tym czasie zakochuje się w Rain (choć w polskiej wersji na imię jej Rosa). Chce zabrać ją ze sobą, lecz klacz odmawia. Wkrótce cała seria zdarzeń sprawia, że życie zarówno mieszkańców wioski, jak i Mustanga zmienia się diametralnie, a nasz bohater zostaje ponownie porwany, a życie jego ukochanej wisi na włosku. Na szczęście Spirit wygrywa, ale jak, to nie powiem. Sami się dowiedzcie oglądając ten film!

Moja opinia

"Mustang z Dzikiej Doliny" moim zdaniem zalicza się do jednych z najlepszych animacji, a muzyką i historią opisaną w filmie przewyższa wiele produkcji Walta Disneya, które obecnie mają coraz mniejszy sens (no, może z wyjątkiem "Księżniczki i Żaby" oraz "Zaplątanych). Podobało mi się również to, że zwierzęta nie mówią ludzkim głosem, jak to jest u już wspomnianego Disneya. To namawia do większego wysiłku i czytania emocji z twarzy bohaterów. "Mustang" to opowieść o prawdziwej miłości do rodzinnej ziemi, do której Spirit chciał wrócić za wszelką cenę, co też daje temu filmowi spory potencjał. Kiedyś na pewnym blogu o Howrse (klik!) pod postem było zamieszczone zdjęcie Spirita i Rain. W komentarzu napisałam, że ta produkcja mnie wzruszyła. Po jakimś czasie jedna z administratorek bloga odpisała mi i się ze mną w zupełności zgodziła. Na koniec dodała: [...] szkoda, takich filmów już się nie robi. Zgadzam się z nią. Dlatego zachęcam Was do obejrzenia tej zarówno ekscytującej jak i wzruszającej produkcji.

plakat do filmu Mustang z Dzikiej Doliny (2002)

Dziękuję Wam za uwagę i pozdrawiam

horsefan

poniedziałek, 9 września 2013

Pinata na Howrse powraca!

Cześć Wszystkim!

Ach, jak dawno nie było piniaty (czy tam pinaty) na Howrse.pl... Pamiętam, jak zalogowałam się po raz pierwszy na tę grę - wtedy to ona była. A tak się złożyło, że weszłam dziś na Howrse i okazało się, iż nasza kochana piniata powróciła! Tak! (Tym, którzy nie wiedzą o co chodzi powiem, że to tak jakby raz na jakiś czas uderzać w taką meksykańską piniatę z cukierkami, tylko że zamiast uderzeń są kliknięcia, a zamiast cukierków - różne przedmioty).
Jak otworzyć piniatę:
  • Dzięki kliknięciom (1 raz na dzień)
  • Prosząc znajomych o kliknięcie
  • Wykonując zadania
  • Otwierając Rogi Obfitości (ilość punktów jest zależna od trudności piniaty) 
A gdy otworzymy je wszystkie dwadzieścia, łącznie z tą największą, wygramy nowego, boskiego konia wiatru - Euronotosa.



File:Euronotos.png
Euronotos

Powyżej zamieszczam Wam zdjęcie tego nowego konia na Howrse. Źródło znajdziecie tu.
Życzę Wam fajnej zabawy w nowym konkursie i trzymajcie się mocno:)

Pozdrawiam

horsefan

piątek, 6 września 2013

Sześć końskich zmysłów cz. 3

Hej Kochani!

Tak, oto wielki (a może nie taki wielki) powrót horsefana!
Ostatnie posty albo są z wakacji, albo są o sprawach typowo organizacyjnych, ale na szczęście udało mi się znaleźć odrobinę czasu, żeby Wam opisać kolejny koński zmysł - węch.
 

Konie i inne koniowate mają dobry węch, choć nie są takimi tropicielami, jak na przykład psy i wilki.
Za pomocą tego zmysłu również rozpoznają się się nawzajem, czy to na pastwisku, czy okólniku. Obwąchując odchody, koń rozpoznaje, czy zrobił je ogier, klacz lub wałach. Czasem konie nie chcą pić wody lub jeść paszy, właśnie z powodu zapachu, który może być obcy dla zwierzęcia lub wręcz podejrzany. Szczególnie wrażliwe konie rzadko korzystają poideł i żłobów innych koni!
Parę razy w życiu widziałam konia podnoszącego szyję, z rozdętym nozdrzami. Jest to znak, iż zwierzę wyczuło jakiś charakterystyczny zapach, np.: młody ogier wywęszył klacz w rui.
Taki ogier-Romeo używa do tego organu Jacobiego, który (jak podejrzewają naukowcy) ludzie stracili w trakcie ewolucji, choć ja nie jestem tego zwolenniczką.

Tym, którzy mają lub będą mieli konie, pragnę dać pewną wskazówkę. Koń zapamiętuje danego człowieka w większości po zapachu. Może z tego wywnioskować, czy w danej chwili człowiek jest zdenerwowany (czy wytwarza hormon stresu) czy spokojny.
Na przykład gdy jestem zestresowana, koń na którym jadę wie to i myśli, że jestem niedoświadczona i prawdopodobnie także stwierdzić, że może sobie do woli strzelać fochy, więc początkującym jeźdźcom radzę uważać i chociaż odrobinę nie dawać po sobie znać swojego niedoświadczenia, zrelaksujcie się, zwłaszcza jeśli jest obok Was dobry instruktor, który ma wszystko pod kontrolą:)

I takim oto miłym akcentem kończę dzisiejszy post.

Pozdrawiam

horsefan

czwartek, 5 września 2013

Nowy rok szkolny

Cześć, drodzy Czytelnicy!

Jak pewnie przeważająca większość z Was jestem jeszcze uczennicą. Wiem, że rok szkolny zaczął się w poniedziałek, a dziś jest czwartek, ale niestety z tego właśnie powodu, jakim jest szkoła, muszę Was ostrzec, że posty będą się pojawiać znacznie rzadziej, niż zwykle. Z resztą to będzie zależało od mojego czasu i weny, więc będą pewne okresy, kiedy będę pisać, a innym razem ich mniej albo wcale.
Post o Szkocji jest w przygotowaniu, zdjęcia zostały ściągnięte na laptopa (zostało mi tylko ich uporządkowanie i ustawienie w odpowiedniej pozycji). Co więcej? A może podpowiecie mi coś? Co sami dodalibyście do mojego bloga? Odpowiedzi napiszcie w komentarzach.

Pozdrawia Was

horsefan