Hej Czytelnicy!
Naprawdę przepraszam, że długo nie pisałam, ale moi przewspaniali nauczyciele
musieli zapowiedzieć dwa testy i dwie kartkówki na tuż po feriach i pisanie bloga musiałam odłożyć sobie na później. Dzisiaj wreszcie się odzywam, bo mam na to trochę czasu, ponadto wreszcie zgrałam zdjęcia na komputer i... mam dzisiaj urodziny, ale oczywiście, nie powiem które, bo damy się o wiek nie pyta;)
Dzisiaj opowiem Wam o mojej wycieczce do Dubaju, uwzględnię w tym moje wrażenia i mogę trochę poradzić, jeśli się tam wybieracie.
Dubaj w Emiratach
Dubaj to miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA), stolica emiratu Dubaj.
ZEA są państwem stosunkowo młodym, powstałym dopiero w 1971 roku, a ostatni emirat dołączył do niego w 1972. Stolicą kraju jest Abu Dhabi, zwane również Abu Zabi. Każdy emirat ma swojego szejka (urząd podobny do książąt regionalnych w dawnej Polsce), w Dubaju obecne rządzi, od 1990 roku szejk Mohammed bin Rashid al-Maktum. To on zrobił z Dubaju to, z czego to miasto jest najbardziej znane na świecie, choć ten proces zaczął się jeszcze za życia jego ojca.
Wbrew pozorom Emiraty nie utrzymują się głównie z wydobycia ropy. Tak naprawdę są one największym na świecie producentem aluminium!
Dubaj nowy i stary
Ludziom na całym świecie Dubaj kojarzy się z wielkimi, nowoczesnymi biurowcami i centrami handlowymi. Jednak jak każde miasto Dubaj ma dwie strony.
Zachodnia Dżumajra (oryginalnie pisane: Western Jumeirah) to nowoczesna dzielnica miasta, w której znajdują się takie ikony jak Burj Khalifa (czyt.: burdż kalifa), Burj al Arab i inne, wielkie budynki o niestandardowych kształtach, często przypominających żagle, morskie fale lub nowojorskie drapacze chmur, czy sztuczne wyspy w kształcie palmy. Podobało mi się tam, nasz hotel był w części nadmorskiej. Niby klimat wielkiego miasta, ale taki inny, taki przyjemny.
Właśnie, klimat! Wybierając się do Dubaju trzeba pamiętać jedną ważną rzecz z podstawówki poznaną na lekcjach przyrody: na pustyni rano i wieczorem może być lodowato. Przez resztę dnia - jak na patelni. To znaczy, że wcześnie rano w okresie styczeń-luty jest tam około 15-20 stopni Celsjusza, podobnie wieczorami i w nocy, a w środku dnia około 25-30 stopni.
Co jeszcze mogłabym powiedzieć o nowej dzielnicy? Spodobały mi się napisy wbite w ziemię na ulicy przy palmach i w parkach, gdzie ludzie często wychodzą z psami. Głosiły one, że jeśli nie posprzątasz po swoim pupilu, policja prędzej czy później znajdzie cię i będziesz musiał/a zapłacić wysoką grzywnę.
Ponadto naprawdę świetne okazały się pociągi. Są one automatyczne i bardzo szybkie (ale nie
aż tak jak te w Japonii, których średnie spóźnienie to 3 sekundy). Dodatkowo, od niedzieli do czwartku w godzinach szczytu, czyli 17:00-20:00 są wydzielone w pociągach strefy wyłącznie dla kobiet i dzieci w wagonach, gdzie jest więcej krzesełek. Trochę mnie to na początku zatkało, no, bo wiecie - muzułmański kraj, a tu nagle coś takiego. Dlaczego w takim razie nie mogłyby być takie strefy tylko dla facetów, a panie z dziećmi nie mogłyby się gnieździć gdzie indziej? Nie mam bladego pojęcia. Fakt faktem, pomysł mi się bardzo spodobał. Dowiedzieliśmy się o tym w bardzo nietypowych okolicznościach. Z rodzicami wracaliśmy z wycieczki po mieście, było około dziewiętnastej. Ja, moja mama i tato usiedliśmy w takim wagoniku z krzesełkami, bo było tam wolne. Nagle jakaś Hinduska w wieku około sześćdziesiątki (Hindusów w Dubaju nie brakuje, są oni głównie robotnikami na budowach) zwróciła się do taty z szacunkiem, łamaną angielszczyzną:
"Excuse me sir, but this is area only for women and children" - "Przepraszam pana, ale to jest części wyłącznie dla kobiet i dzieci". Cóż miał mój tato począć? Po chwili zobaczył napis na drzwiach, informujący o tej zasadzie. I musiał pójść i gnieździć się z mężczyznami...
Jak już mówiłam, każde miasto ma swoją "ciemną stronę". Wschodnia Dżumajra to właściwie cały stary Dubaj, a właściwie to, co z niego zostało, czyli... prawie nic. Nic oprócz tak zwanego Heritage House, czyli tradycyjnego domu z XIX wieku. Zbudował go w 1890 roku szejki Ahmed ibn Dalmuk dla siebie i swojej rodziny. Dom został odrestaurowany w 1994 r. i obecnie w jego wnętrzu znajduje się muzeum, w którym możemy przyjrzeć się dawnemu życiu typowej rodziny emirów.
Niestety, zdjęcie zamieszczone powyżej jest trochę poruszone, ale tym będziecie musieli się zadowolić.
Podstawowym pomieszczeniem, którego nie mogło zabraknąć w każdym domu było tzw. majilis (czyt.: madżilis), czyli miejsce spotkań. Zazwyczaj w jednym domu było jedno majilis dla kobiet, rzadziej również dla mężczyzn, czasem budowano także majilis dla poetów, muzyków itp. Do pomieszczeń przeznaczonych tylko dla pań, panowie nie mieli kategorycznie wstępu.
Dodatkowo, okazuje się, że arabskie dzieci wcale nie miały takich odmiennych zabaw od europejskich. W innym pomieszczeniu była cała prezentacja na ten temat. Jedyną różniącą się grą była taka, której nazwy niestety nie pamiętam, gdyż była strasznie dziwna, w którą grały tylko dziewczyny, a polegała ona na tym: najpierw zbierano różnej wielkości kamienie i wkładano je do wykopanego w ziemi dołka. Potem wybrana spośród reszty dziewczyna podrzucała jeden kamień i za każdym razem podrzucała o jeden więcej, tylko jedną ręką (!). Jeśli kamienie jej wypadły, odpadała i wybierano kolejną i tak dalej, aż została tylko jedna...
Aaaaa... wiecie co? Kiedy piszę tego posta, jestem już trochę zmęczona po całym dniu i chciałabym już odpocząć. Następnym razem będzie ciąg dalszy, okej?
Pozdrawiam
horsefan