Od czego by tu zacząć... to przepraszanie, że długo nie piszę jest już zapewne nudne. Jak już kiedyś powiedziałam, zamierzam pisać rzadko (i tak robię), żeby nie uzależnić się od komputera, a wiemy doskonale jakie są tego skutki. Drugim powodem jest to, że moi nauczyciele wpadli na "fantastyczny" pomysł by nam więcej zadawać i robić więcej kartkówek, testów, klasówek itp. i z tego powodu nie mam czasu...
Teraz pewnie macie pytanie numer dwa - kiedy kontynuacja postów o Dubaju? Hmm, mam dość dużo materiału do ogarnięcia w tej sprawie, ale postaram się to zrobić jak najszybciej.
Dobra, ale teraz koniec ze szkołą i czas na huczne zakończenie serii "Sześć końskich zmysłów".
Czym właściwie jest szósty zmysł?
Wielu ludzi się nad tym zastanawia. Według większości koniarzy (ale i ogólnie fanów zwierząt) można nawiązać ze zwierzęciem szczególną więź, często jest to coś w rodzaju "miłości od pierwszego wejrzenia". Wiem, co mówię, bo sama tego doświadczyłam razem z Pankiem (więcej o moim koniu znajdziesz tutaj). Kiedy dowiedziałam się od rodziców, że wujek kupił trzy hucuły - dwie klacze i jednego ogiera - od razu powiedziałam, że chcę ogiera. Potem, gdy pojechaliśmy do Krakowa, od razu go poznałam. Na tym nie koniec - on także mnie "poznał", bo od razu pobiegł do mnie i chciał, żebym go głaskała. Teraz, kiedy widzę go 1-2 razy do roku, on ciągle o mnie pamięta. Gdy się spotkaliśmy, powstało między nami coś w rodzaju więzi. Pamiętam, że był taki motyw w filmie Avatar. Jak go obejrzałam, to od razu pomyślałam, że właśnie coś takiego powstało między mną a moim koniem.
Mówcie o tym co chcecie, proszę bardzo. Możecie myśleć, że to są głupstwa, ale ja tak nie myślę. Wielu naukowców uważa, że między końmi w stadzie również tworzy się taka więź, a nawet niektórzy uważają, że mogą sobie przekazywać wiadomości na odległość. Czy tak samo jest w relacji człowiek-koń? Tego akurat nie wiem i musicie się o tym przekonać sami.
Pozdrawiam
horsefan