Od czego by tu zacząć... po pierwsze, klasycznie - horsefan znowu zniknął. A co mianowicie się stało? Testy na zakończenie roku, jupikajej! (I zdarzył się cud - nie oblałam matmy, miałam solidną czwórkę... ach, czuję się taka dumna:))
Po drugie, w ostatnim poście, z tego, co zauważyłam, pisałam coś o jakiejś sesji z moimi od dawna nietykanymi przeze mnie figurkami.
Otóż dzisiaj, w Boże Ciało, kiedy to akurat moje ciało postanowiło się obudzić o szóstej i już nie zasnąć, spakowałam z rodzicami mojego puchatego mopsa do auta i udaliśmy się na Wyspę Sobieszewską, gdzie przepenetrowaliśmy prawie pół plaży (pewnie i tak przesadzam, ale co z tego - ważne, że daje to jakiś dramatyczny efekt;p) w poszukiwaniu bursztynu.
I co mianowicie ma to wspólnego z końmi? To, że wreszcie udało mi się zrobić jakąś porządną (choć niewielką) sesję zdjęciową z klaczą lipicańską z 2014 roku.
Oto efekty:
Plaża prezentowała się mniej więcej o tak:) |
Cóż więcej mówić? Pogrzebałam nieco w tym piachu, coś tam wydobyłam.
Chce wakacje. Od zaraz.
Pozdrawiam
horsefan