To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!

sobota, 18 sierpnia 2012

Nowa Sesja ze Schleich'ami

Niedawno znowu zrobiłam sesję. Jednak ta jest niezwykła, ze względu na no, że uzyskałam na niektórych zdjęciach niezwykły efekt. . .
Zaczynam!

Melanie - klacz czystej krwi arabskiej
Nowy zestaw jeździecki

Rose pewnie znają już wszyscy?

Rodzina na swoim:)
A oto pewien ciekawy mieszkaniec mojego ogrodu - jaszczurka
Jessie
wśród zarośli

A teraz druga część tej sesji. To właśnie ta część sprawia, że jest ona tak wyjątkowa.






To już niestety koniec na dziś. Mam nadzieję, że się moim czytelnikom podobało. Wrzucam ostatnie zdjęcie: "konia treningowego" z działki wujka Andrzeja - właściciela słynnego Parasola.
Pozdrawiam

horsefan

piątek, 17 sierpnia 2012

U Parasola cz. 2

Właśnie wróciłam od mojego ukochanego konika Panka, ale o nim opowiem innym razem. Dużo jest do opowiedzenia ponieważ.... ale to już na pewno wiecie, mój Panek to konik niezwykły.

Dzisiaj wrócę na chwilę do innego wspaniałego konia, Parasola.
Czy wiecie, że Parasol to w rzeczywistości siwek? Wujek mówił mi o takim jego umaszczeniu zanim do niego pojechałam. Ku memu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłam konika gniadego, lekko przyprószonego siwizną.
Okazuje się (wujek mi to wyjaśnił), że większość siwych koni rodzi się ciemna, a ich rzeczywista maść przychodzi z wiekiem. I wcale nie jest to efekt starzenia się, lecz dojrzewania. W przypadku Parasola było tak, że na początku był on. . . kary, czyli w rzeczywistości czarny. Potem ta czerń jakby trochę przyblakła, a teraz Parasol prawie już całkowicie "osiwiał". Na szczęście nie z powodu rozterek, bo zapewne uważa siebie (całkiem słusznie) za stworzenie szczęśliwie, ale dlatego, że dojrzewa i przybiera swoją prawdziwą maść.


Parasol to konik mądry i lubi jeść. Po skończonej jeździe nagle zdecydował, że.... idzie do domu, czyli do swojego boksu. Nie oglądając się na nikogo, pomaszerował w stronę stajni. Wszyscy rzuciliśmy za nim. A on tymczasem, łobuz kochany, pamiętał gdzie ciocia zostawiła torbę z chlebem i marchewkami i uznał, że zakończy dobrze rozpoczętą kolację. Złapaliśmy go jak próbował wydobyć wszystkie te końskie smakowitości, pilnując żeby  mu nikt niczego nie zabrał. W szczególności my. No, tak, ale konie przecież nie rozumieją, że ludzie nie są wielbicielami suchego chleba.

I jak tu się dziwić Borysowi Szycowi, że tego konika tak polubił.

Zostawiam na chwilę Parasola, chociaż na pewno nie raz o nim napiszę.
Od razu dodam, że przez następne dwa tygodnie począwszy od 19 sierpnia br. nie będą pojawiać się posty na moim blogu.
Dlaczego? Razem z koleżanką, czyli wcześniej wspominaną już Bogną, wybieramy się na jacht do Chorwacji.  A wcześniej, Praga i Budapeszt. Do usłyszenia (a raczej do przeczytania) po powrocie!
A powyżej Parasol złapany na gorącym uczynku :)

A oto inne kochane stworzonko, nie jest co prawda koniem, ale w tym przypadku nie jest to wada:) 
O nim być może napiszę niedługo. . .

horsefan

wtorek, 7 sierpnia 2012

U Parasola

Moi drodzy Czytelnicy!
Niedawno, w minioną niedzielę byłam (jak zapowiadałam) u niezwykłego konia imieniem... Parasol. 
Koń ten zagrał w filmie "1920: Bitwa Warszawska" i przez wiele miesięcy poprzedzających premierę tego filmu był na bilbordach w całej Polsce.
Jednak zacznę jego historię od początku. . .
Koń jest własnością mojego wujka Andrzeja. Właściwie to nie jest mój wujek, ale wujek mojej kuzynki, więc uznałam, że ja też tak będę się do niego zwracała, a on, szczęśliwie, nie zaprotestował.
Wujek jest też bardzo ciekawą personą, ale o nim (być może) opowiem innym razem.
Parasol trafił do wujka Andrzeja w dość niecodzienny sposób. Zamierzał on kupić konia, który pozwoli mu realizować jego wielką pasję: brać udział w bitwach rodem z XIX albo początku XX wieku, szarżować na linie nieprzyjaciela, czy też walczyć z wrogami naszej kochanej Rzeczpospolitej.  Szukał zatem konia dojrzałego i doświadczonego. Po przybyciu do  zaprzyjaźnionej hodowli okazało się jednak, że ten upatrzony dojrzały  konik, tak bardzo był doświadczony, że ani mu w głowie były skoki czy szarże. Położył się zacisznym rowie i odpoczywał.... Wujek Andrzej, na skutek - jak sam mówił - spożytej whisky w dużych ilościach - być może by nawet tego nie zauważył i potem żałował, ale w tej właśnie chwili ze stajni wyprowadzano innego konia, maści karej. Najwyraźniej spodobali się sobie od razu, koń wujkowi, i wujek koniowi, bo jeszcze tego samego dnia doszło do kupna. Potem, dopiero wujek dowiedział się, że konik jest bardzo młody (miał dopiero dwa i pół roku) i w dodatku na imię ma.... He-man.  Ach, ta whisky...  Ale imię można przecież zawsze zmienić.

Dzisiaj wujek z tego wszystkiego się śmieje i nachwalić się Parasola nie może. Że mądry, że skoczny, że szybko się uczy.  Strzały armatnie mu niestraszne i nie robią na nim wielkiego wrażenia, żadnego wprost wrażenia. Talent aktorski ma. Przed dużą rolą w "Bitwie Warszawskiej" (tu upodobał go sobie sam Borys Szyc!), Parasol zagrał w filmie kręconym w Estonii i wziął udział w niejednej szarży ułańskiej.
Wujek opowiadał, że raz uratował mu życie. Było to pod sam koniec zdjęć do "Bitwy...". Po zakończonym ujęciu, wujek, Parasol i inne konie zjeżdżały z planu. Wszędzie był dym (w filmach 3D jest on konieczny dla lepszego efektu) i na metr nic nie było widać. Wujek widział zad i ogon konia przed sobą. Nagle, tuż przed sobą, zupełnie niespodziewanie zobaczył wielki lej po wybuchu szeroki i długi na ponad dwa metry. Wujek miał na sobie pełen ekwipunek, wiedział, że koń nie wyhamuje przed tym wielkim lejem. Wszystko rozgrywało się w ułamku sekund, a jego myśli tłoczyły się w głowie niezdarnie... Spadać z tego, czy rów przeskakiwać, czy - no co zrobić? Decyzję podjął Parasol, bez konsultacji ze swoim panem. Nagle przysiadł na zadzie, czterema nogami odbił się z ziemi i.... wykonał wspaniały skok w pięknym stylu przeskakując przeszkodę! Tym, który to widzieli dech zaparło w piersiach. Nie spodziewali się, że ten koń to zrobi! I pewnie już widzieli i konia i wujka na marach.  Już po drugiej stronie leja, wujek tylko odwrócił się za siebie i powiedział "uuuf". Szkoda, że żadna kamera tego nie ujęła, byłby to najwspanialszy moment w całym filmie.
Tak to jest konik. Parasol, wiecie ten od "Zośki" i na jej cześć.
Na pewno będę jeszcze wracać do historii o Parasolu ponieważ bardzo polubiłam tego konia, mam nadzieję, że Wy też. 
 Poniżej zamieszczam parę fotek Parasola. (Pokazałabym też zdjęcia wujka Andrzeja, ale muszę go wcześniej o to zapytać).




O tym zdjęciu napiszę w kolejnym poście.

horsefan

środa, 1 sierpnia 2012

Propozycje scenariusza do serialu

Witam ponownie! W tym poście podam pierwsze propozycje do scenariusza do mojego Schleichowego serialu.
Wersja pierwsza: 
Stado z Tajemniczej Doliny wiedzie spokojne życie. Pewnego dnia nieoczekiwanie stado atakują ludzie. Udaje się uciec tylko garstce źrebiąt, które zrobią wszystko, aby tylko ich stado było znowu wolne. Na swojej drodze napotykają przyjaciół i nieprzyjaciół. Mają różniste przygody, w tym te dobre i złe. . .
Wersja druga: 
W pewnej stadninie u progu nowego roku przychodzi na świat mała klaczka hanowerska - Marta. Serial jest w tej wersji przedstawiany w formie pamiętnika Marty. Są tam opisane przygody Marty i jej przyjaciół. Świat z punktu widzenia małego źrebaka. . .
Wersja trzecia:
To zlepienie wersji pierwszej i drugiej. Historię opowiada Marta, lecz cała akcja nie dzieje się w stadninie tylko najczęściej w lesie lub na terenach zamieszkanych przez ludzi.
Wersja czwarta: 
Opowieść szalonego ogiera o imieniu Tristan. Główny bohater ledwo co osiągnął dojrzałość, a myśli, że już mu wszystko wolno. Wdziera się i niszczy tereny ludzi, w wyniku czego zostaje złapany. Rozpaczliwie próbuje wrócić do domu, nie wiedząc o dobrych zamiarach niektórych otaczających go ludzi. Rozpoczyna się walka o Tristana między stadniną, do której został przywieziony, a przemytnikami próbującymi go porwać i wykorzystać do własnych celów. A poza tym zakochuje się on pięknej i mądrej klaczy o imieniu Rose. . .

Głosujcie w komentarzach!

Pozdrawiam

horsefan