To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!

piątek, 17 sierpnia 2012

U Parasola cz. 2

Właśnie wróciłam od mojego ukochanego konika Panka, ale o nim opowiem innym razem. Dużo jest do opowiedzenia ponieważ.... ale to już na pewno wiecie, mój Panek to konik niezwykły.

Dzisiaj wrócę na chwilę do innego wspaniałego konia, Parasola.
Czy wiecie, że Parasol to w rzeczywistości siwek? Wujek mówił mi o takim jego umaszczeniu zanim do niego pojechałam. Ku memu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłam konika gniadego, lekko przyprószonego siwizną.
Okazuje się (wujek mi to wyjaśnił), że większość siwych koni rodzi się ciemna, a ich rzeczywista maść przychodzi z wiekiem. I wcale nie jest to efekt starzenia się, lecz dojrzewania. W przypadku Parasola było tak, że na początku był on. . . kary, czyli w rzeczywistości czarny. Potem ta czerń jakby trochę przyblakła, a teraz Parasol prawie już całkowicie "osiwiał". Na szczęście nie z powodu rozterek, bo zapewne uważa siebie (całkiem słusznie) za stworzenie szczęśliwie, ale dlatego, że dojrzewa i przybiera swoją prawdziwą maść.


Parasol to konik mądry i lubi jeść. Po skończonej jeździe nagle zdecydował, że.... idzie do domu, czyli do swojego boksu. Nie oglądając się na nikogo, pomaszerował w stronę stajni. Wszyscy rzuciliśmy za nim. A on tymczasem, łobuz kochany, pamiętał gdzie ciocia zostawiła torbę z chlebem i marchewkami i uznał, że zakończy dobrze rozpoczętą kolację. Złapaliśmy go jak próbował wydobyć wszystkie te końskie smakowitości, pilnując żeby  mu nikt niczego nie zabrał. W szczególności my. No, tak, ale konie przecież nie rozumieją, że ludzie nie są wielbicielami suchego chleba.

I jak tu się dziwić Borysowi Szycowi, że tego konika tak polubił.

Zostawiam na chwilę Parasola, chociaż na pewno nie raz o nim napiszę.
Od razu dodam, że przez następne dwa tygodnie począwszy od 19 sierpnia br. nie będą pojawiać się posty na moim blogu.
Dlaczego? Razem z koleżanką, czyli wcześniej wspominaną już Bogną, wybieramy się na jacht do Chorwacji.  A wcześniej, Praga i Budapeszt. Do usłyszenia (a raczej do przeczytania) po powrocie!
A powyżej Parasol złapany na gorącym uczynku :)

A oto inne kochane stworzonko, nie jest co prawda koniem, ale w tym przypadku nie jest to wada:) 
O nim być może napiszę niedługo. . .

horsefan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz