Dzisiaj wrócę na chwilę do innego wspaniałego konia, Parasola.
Czy wiecie, że Parasol to w rzeczywistości siwek? Wujek mówił mi o takim jego umaszczeniu zanim do niego pojechałam. Ku memu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłam konika gniadego, lekko przyprószonego siwizną.
Okazuje się (wujek mi to wyjaśnił), że większość siwych koni rodzi się ciemna, a ich rzeczywista maść przychodzi z wiekiem. I wcale nie jest to efekt starzenia się, lecz dojrzewania. W przypadku Parasola było tak, że na początku był on. . . kary, czyli w rzeczywistości czarny. Potem ta czerń jakby trochę przyblakła, a teraz Parasol prawie już całkowicie "osiwiał". Na szczęście nie z powodu rozterek, bo zapewne uważa siebie (całkiem słusznie) za stworzenie szczęśliwie, ale dlatego, że dojrzewa i przybiera swoją prawdziwą maść.
Parasol to konik mądry i lubi jeść. Po skończonej jeździe nagle zdecydował, że.... idzie do domu, czyli do swojego boksu. Nie oglądając się na nikogo, pomaszerował w stronę stajni. Wszyscy rzuciliśmy za nim. A on tymczasem, łobuz kochany, pamiętał gdzie ciocia zostawiła torbę z chlebem i marchewkami i uznał, że zakończy dobrze rozpoczętą kolację. Złapaliśmy go jak próbował wydobyć wszystkie te końskie smakowitości, pilnując żeby mu nikt niczego nie zabrał. W szczególności my. No, tak, ale konie przecież nie rozumieją, że ludzie nie są wielbicielami suchego chleba.
I jak tu się dziwić Borysowi Szycowi, że tego konika tak polubił.
Zostawiam na chwilę Parasola, chociaż na pewno nie raz o nim napiszę.
Od razu dodam, że przez następne dwa tygodnie począwszy od 19 sierpnia br. nie będą pojawiać się posty na moim blogu.
Dlaczego? Razem z koleżanką, czyli wcześniej wspominaną już Bogną, wybieramy się na jacht do Chorwacji. A wcześniej, Praga i Budapeszt. Do usłyszenia (a raczej do przeczytania) po powrocie!
A powyżej Parasol złapany na gorącym uczynku :) |
A oto inne kochane stworzonko, nie jest co prawda koniem, ale w tym przypadku nie jest to wada:) |
horsefan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz