To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Biała sesja - moje piękne Leukerbad

Hej Wszystkim!

Tym razem pozdrawiam moich wszystkich Czytelników z pięknego o tej porze roku Leukerbad w Szwajcarii, gdzie przyjechałam z rodzicami na narty (jak co roku, od lat już dziesięciu).

Leukerbad to stare miasteczko, położone między dwoma wielkimi masywami górskimi. Spacerując jego uliczkami, cofamy się w czasie o wieleset lat, a wytrwały wędrowiec trafi także na ślady starożytnych Rzymian. Trudno w to być może uwierzyć, patrząc jak niedostępnym miejscem Leukerbad jest dzisiaj, a przecież kiedyś było zapewne w stopniu jeszcze większym. A może to właśnie z tego powodu to właśnie Rzymianie ponad dwa tysiące lat temu założyli tutaj pierwszą osadę.
Stare miasteczko jest rzeczywiście przepiękne, a mieszkańcy pielęgnują tradycję. Co nie oznacza bynajmniej, że nie jest nowocześnie. Leukerbad łączy tradycję z nowoczesnością, ot jak chociażby te dwie piękne syrenki, które można spotkać na małych uliczkach tego miasteczka.



Otoczenie miasteczka przypomina mi Narnię. Sami zresztą zobaczcie i oceńcie.











W Leukerbad każdy znajdzie coś dla siebie. Trasy narciarskie są bardzo urozmaicone, błękitne dla początkujących, ale są też trasy tak czarne, że bezpieczeństwa narciarzy strzegą takie znaki :):

Inną sprawą jest to, że małe lego ludki (lub też, jak mówi moja mama, małe żaby, a to pewnie z tego powodu, że jakiś względów większość maluchów nosi zielone stroje narciarskie)  nie robią sobie z trupiej czachy wiele i śmigają z prędkością światła, mało sobie robiąc z praw fizyki.

Po południu, czekają na nas wspaniałe baseny i gorące źródła!

Zachęcam gorąco każdego kto planuje przyszłoroczny wypad narciarski aby przyjechał właśnie tu! W piękne Alpy do Leukerbad! 


Oczywiście, moje Scheichy podróżowały ze mną. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć moich ulubionych koników.

Widok z naszego balkonu
Klacz islandzka i klacz dartmoor


Jako, że do Leukerbad przyjeżdżamy już od wielu lat, mamy tu wielu przyjaciół. Jeden z nich, Bernhard, jest farmerem i ma swoje gospodarstwo rolne. Odwiedzamy je często, najczęściej z tatą, dla mamy organiczne zapachy są trudne do wytrzymania :). Bernhard ma całkiem pokaźne stadko. Opiszę poniżej te krówki, które podobają nam się najbardziej.


A oto Simena. Jest jedną z krówek Bernharda. W tym roku w jego obórce urodziły się bardzo miłe cielaki, które zachowują się jak psy. Oblizują człowieka i ciągle domagają się pieszczot. Simena jest akurat najstarsza - ma niecałe cztery miesiące. Druga w kolejności jest Bettina. Najmłodsza z całej trójki - Baeli skończyła właśnie trzeci tydzień życia. A to nie koniec, bo za jakieś dwa tygodnie w oborze ma się urodzić kolejny mały cielaczek...

Baeli
Bettina
Prawda, że są śliczne? A ich mamy dają wspaniałe smaczne alpejskie mleczko, zupełnie jak z reklamy Milki!

To tyle na dziś. Dzięki, że oglądacie mój blog, nawet kiedy jestem za granicą.
Pozdro

horsefan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz