Odwiedziłam dzisiaj Parasola i przy okazji spotkałam konia, który mieszka w tym samym miejscu, jest jego dobrym przyjacielem, a na mnie zrobił ogromne wrażenie. Przy okazji tego spotkania napisałam krótkie opowiadanie o nim. Przeczytajcie. . .
"Ramzes
Zobaczyłam go po raz pierwszy jednego z ostatnich dni lata.
Pomyślałam, że wygląda tak jak ten dzień i odchodzące
lato. Trawa w wielu miejscach już pożółkła, kwiaty były tylko wspomnieniem ich
czerwcowej świeżości , a na ziemi leżały opadające powoli z drzew liście.
Był gniady ale jego sierść zmatowiała. Stał w rogu łąki, z
opuszczonym łbem, zrezygnowany. Jego ogon już dawno nie był czesany. Kiedy
podeszłam bliżej, podniósł łeb i spojrzał na mnie. Obojętnie, jakby moja
obecność nie miała dla niego żadnego znaczenia.
Na imię miał Ramzes.
Nie rozumiałam dlaczego nazwano tego konia w taki sposób.
Porównanie tej nieszczęsnej istoty z jednym z największych władców starożytnego
świata, potężnym faraonem, pogłębiało tylko dojmujące wrażenie smutku i
współczucia dla tego zwierzęcia.
Było w nim jednak coś co przykuwało uwagę. Jakaś siła,
odgrodzona jednak murem nie do przebycia. Jak inaczej wytłumaczyć to, że
zatrzymałam się przy nim właśnie, pomimo tego, że na padoku tego dnia było
wiele prawdziwie pięknych zwierząt.
Wiele tygodni później usłyszałam przypadkową rozmowę.
Właściciel stadniny rozmawiał z innym hodowcą. Mówił o Ramzesie, chociaż jego
imię nie padło w tej rozmowie. Jednak historia, którą opowiedział nie pasowała
do żadnego innego konia przebywającego w tym miejscu.
Ojcem Ramzesa był słynny ogier Dakar, matką Reklama. Ramzes po
ojcu odziedziczył szybkość, po matce wytrzymałość i…. zapewne urodę. Był
prześlicznym źrebaczkiem gdy się urodził. Pięknie, proporcjonalnie zbudowanym,
o wyrazistej kasztanowej maści. Miał małą białą skarpetkę na tylnej prawej
nodze.
Nigdy nie był brzydkim nieporadnym koniem, który wyrasta na
wspaniałego ogiera.Jego historia nie miała być historią o brzydkim kaczątku,
czy kopciuszku. Już od pierwszych dni po urodzeniu, patrząc na niego widziało
się przyszłego czempiona.Poruszał się z wdziękiem, nawet delikatnie, ale czuło
się w nim tę ogromną siłę, która miała mu potem pozwolić zwyciężać.
Interesowało się nim wielu hodowców. Jeden szczególnie
intensywnie.
Ramzes nie był na sprzedaż, jednak zaproponowana cena była
bardzo wysoka i Ramzes został sprzedany. Miał wtedy dwa lata i na koncie
pierwsze wygrane w krajowych wyścigach. Jego kariera zapowiadała się świetnie.
Nowy właściciel chciał więcej i szybko, dużo szybciej.
Ramzes dostał nowego trenera. I kolejnego. I kolejnego.
Nigdy nie był wystarczająco dobry dla swojego nowego właściciela. Nigdy nie umiał go zadowolić.
Kiedy został uderzony po raz pierwszy nie rozumiał co się
stało. Ale nowy właściciel uważał, że tak właśnie trzeba, że koń „musi
wiedzieć, co to dyscyplina”.
Skutek był przeciwny do zamierzonego. Ramzes zamykał się w
sobie, blokował. Nie potrafił już biegać. On koń, który kochał biegać, biegać
już nie potrafił…
Nowy właściciel przywiózł Ramzesa z powrotem do jego
rodzinnej stadniny. Powiedział, że ten koń nie nadaje się do niczego. Jest
słaby, leniwy i głupi, powiedział i odjechał.
Był koniec lata. Ramzes stał z pochylonym łbem. To właśnie wtedy zobaczyłam go po raz
pierwszy.
Od tamtego czasu minęły dwa lata.
Ramzes nie stoi już z pochylonym łbem. Jego sierść nabrała
głębokiej barwy i lśni w promieniach zachodzącego słońca. Jest w domu. I jest
szczęśliwy.
Wspaniale wiedzie mu się także na torze wyścigowym. Wygrywa
wyścig za wyścigiem.
Zapytałam właściciela, jak tego dokonał.
- Ramzes to mądry koń. – odpowiedział. -Trzeba mu tylko pozwolić
biegać tak jak on tego chce. I ja to robię.
Tak, z pewnością. I jeszcze kochasz tego konia, pomyślałam.
Przed odjazdem do domu raz jeszcze podeszłam do Ramzesa. Jego
oczy błyszczały, kiedy patrzył na mnie uważnie. Czyżby pamiętał nasze pierwsze
spotkanie? Uśmiecham się. Wiem, że pamięta.
Ramzes. Teraz rozumiem."
Mam nadzieję, że podobała się Wam ta historia.
horsefan
Zosia,
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się historia Ramzesa. Poza tym, że jest bardzo piękna, to uważam, że Ty naprawdę bardzo fajnie piszesz. Próbuj dalej, jestem Twoją wierną czytelniczką!
Pozdrawiam Cię mocno, Kasia.
Kasia, naprawdę Cieszę się, że ten post Ci się podoba, postaram się napisać o innych przyjaciołach Parasola.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zosia
...co prawda wpis sprzed dziewieciu lat, ale juz wtedy jezdzilem na Ramzesie od prawie siedmiu lat, a dzierzawilem Ramzesa od prawie pieciu. Dzisiaj, 14 pazdziernika 2021 jest dzien, w ktorym piec lat temu Ramzes odszedl na "wiecznie zielone laki"...
OdpowiedzUsuń