Cześć Wszystkim!
Teraz napiszę krótko o moim nowym blogu - Polskich Herosach. To blog-fanfiction o tematyce podobnej do Percy'ego Jacksona. Piszę je z koleżankami, z czego jedna jest na bloggerze i ma blog:
takizwyczajnyblog.blogspot.com.
Z tej okazji założyłyśmy nowe konto. Zapraszam do czytania:
polscy5herosi.blogspot.com
Pozdrawiam i zapraszam do czytania:)
horsefan
To blog opowiada o mojej końskiej pasji. Piszę tu o koniach i jeździectwie, mojej wielkiej miłości, o figurkach koni, które zbieram, marki Schleich-S... niemal o wszystkim, co jest związane z końmi.
Zapraszam do czytania!
Zapraszam do czytania!
Strony
czwartek, 31 października 2013
Konie zimnokrwiste i gorącokrwiste
Hej Kochani!
Dziś piszę post z powodu, iż od dawna chciałam napisać o koniach zimnokrwistych i gorącokrwistych, ale mi, rzecz jasna, się nie udawało.
Zacznijmy od tego, że kaliber to kolejne kryterium koni. Jest znacznie ważniejsze niż wysokość w kłębie, gdyż w wyższym stopniu decyduje o użytkowości konia. Odnosi się ono do masywności budowy, czy tu chodzi o kości, czy umięśnienie. Na przykład silne konie rasy cob określa się jako kalibrowe, choć ich wysokość w kłębie może być taka sama jak u koni czystej krwi arabskiej. Z kolei na arabach nie można używać tego określenia, a nawet na często o 20 cm wyższych koniach pełnej krwi angielskiej. I tu pojawia się pytanie: dlaczego? Konie te są czystej krwi, co się wiąże również z delikatną budową, przez co nie nadają się do ciężkiej pracy. Dlatego też tzw. "ciężkim jeźdźcom" zaleca się nie konie wysokie i pełne gracji, ale silne, kalibrowe.
Konie zimnokrwiste biją rekordy w wadze i umięśnieniu. Zostały wyhodowane do ciężkiej pracy w polu i ciągnięcia ciężarów. Mają zrównoważony temperament i spokojny charakter - czyli zimną krew. Prawdopodobnie właśnie temu zawdzięczają swoją nazwę.
Jak pewnie się już domyślacie, podział na gorącokrwiste konie i zimnokrwiste bierze się od kalibru i pochodzenia, a nie temperatury ciała.
Teraz o koniach gorącokrwistych. Wcześniej już wspominane konie pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej to rasy czyste, od których wywodzą się wszystkie dzisiejsze rasy półkrwi. Mimo tego zarówno araby, jak i angliki oraz konie półkrwi zalicza się do gorącokrwistych, choć różnią się nieco kalibrem. Ale i tak konie czystej krwi są delikatniejszej budowy niż te półkrwi.
Określenia gorącokrwisty i zimnokrwisty odnoszą się do ras, lecz grup ras. I to się tyczy każdej rasy, bez wyjątków. Nawet konia, któremu trudno ocenić rasę, od razu można zaliczyć do zimnokrwistych lub gorącokrwistych.
Dzisiejszy post był dość długo przeze mnie planowany i mam nadzieję, że moje starania nie poszły na marne i to, co napisałam się Wam podoba:)
Pozdrawiam
horsefan
Dziś piszę post z powodu, iż od dawna chciałam napisać o koniach zimnokrwistych i gorącokrwistych, ale mi, rzecz jasna, się nie udawało.
Konie rasy Clydesdale są zaliczane do koni zimnokrwistych |
Zacznijmy od tego, że kaliber to kolejne kryterium koni. Jest znacznie ważniejsze niż wysokość w kłębie, gdyż w wyższym stopniu decyduje o użytkowości konia. Odnosi się ono do masywności budowy, czy tu chodzi o kości, czy umięśnienie. Na przykład silne konie rasy cob określa się jako kalibrowe, choć ich wysokość w kłębie może być taka sama jak u koni czystej krwi arabskiej. Z kolei na arabach nie można używać tego określenia, a nawet na często o 20 cm wyższych koniach pełnej krwi angielskiej. I tu pojawia się pytanie: dlaczego? Konie te są czystej krwi, co się wiąże również z delikatną budową, przez co nie nadają się do ciężkiej pracy. Dlatego też tzw. "ciężkim jeźdźcom" zaleca się nie konie wysokie i pełne gracji, ale silne, kalibrowe.
Konie zimnokrwiste biją rekordy w wadze i umięśnieniu. Zostały wyhodowane do ciężkiej pracy w polu i ciągnięcia ciężarów. Mają zrównoważony temperament i spokojny charakter - czyli zimną krew. Prawdopodobnie właśnie temu zawdzięczają swoją nazwę.
Konie arabskie są koński gorącokrwistymi |
Jak pewnie się już domyślacie, podział na gorącokrwiste konie i zimnokrwiste bierze się od kalibru i pochodzenia, a nie temperatury ciała.
Teraz o koniach gorącokrwistych. Wcześniej już wspominane konie pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej to rasy czyste, od których wywodzą się wszystkie dzisiejsze rasy półkrwi. Mimo tego zarówno araby, jak i angliki oraz konie półkrwi zalicza się do gorącokrwistych, choć różnią się nieco kalibrem. Ale i tak konie czystej krwi są delikatniejszej budowy niż te półkrwi.
Określenia gorącokrwisty i zimnokrwisty odnoszą się do ras, lecz grup ras. I to się tyczy każdej rasy, bez wyjątków. Nawet konia, któremu trudno ocenić rasę, od razu można zaliczyć do zimnokrwistych lub gorącokrwistych.
Dzisiejszy post był dość długo przeze mnie planowany i mam nadzieję, że moje starania nie poszły na marne i to, co napisałam się Wam podoba:)
Pozdrawiam
horsefan
sobota, 19 października 2013
Sześć końskich zmysłów cz. 4
Cześć Wszystkim!
Stwierdziłam dzisiaj, iż koniecznie muszę coś napisać o końskich zmysłach, przecież już dawno o tym nie pisałam. Czas nadrobić zaległości:)
Dzisiaj poznamy czwarty zmysł konia - smak.
Konie, tak jak ludzie mają różne upodobania. Niektórym jedna pasza smakuje, innym zaś nie. Ogólnie wolą smak słodki od gorzkiego, ale zdarzają się wyjątki. Czasem zwierzak może nagle polubić smak rdzewiejącego metalu, który człowiek uważa za wręcz ohydny (!) i lizać rdzewiejące przedmioty, na przykład stary drut. Ale nie zdziwcie się, gdy Wasz ulubieniec zacznie tak robić, tylko może sprawdźcie, w jakim stanie jest wędzidło, którego używacie (ale już go nie zmieniajcie - Wasz zwierzak może lubić jego smak). Jeśli nie nakładacie koniowi wędzidła, radziłabym sprawdzić, czy w jego pobliżu, na przykład w boksie znajdują się kawałki zerdzewiałego metalu. Jeśli kraty w boksie są OK, to cóż - chyba musicie się pogodzić z tym, że Wasz ukochany koń ma nietypowe upodobania smakowe lub musicie się poważnie zastanowić, czy otrzymuje wszystkie mu potrzebne minerały i witaminy.
Poza tym konie lubią także kwaśny smak, bo przecież lubią jabłka i kiszonkę*. I nie wolno nam też zapomnieć o "nieśmiertelnej" marchewce - ja jeszcze nie spotkałam konia, który nie lubi marchewek. Dzięki zmysłowi smaku koń może, podobnie jak człowiek, odróżnić rośliną jadalną od niejadalnej. Ale nie można stawiać wszystkiego na instynkt, gdyż ten u konia często zawodzi, zwłaszcza w kontakcie z rosnącymi w naszych ogrodach egzotycznymi roślinami, których koń zwyczajnie w świecie nie zna. Nie wolno nam zapomnieć, że wiele kwiatów traci niemiły smak po zerwaniu, zalecam więc kontrolę tego, co rośnie za płotem i co pupilowi mogą podawać często nic nie rozumiejący przechodnie. Z podobnych powodów siano przed podaniem koniowi trzeba przechowywać około sześciu tygodni. W tym czasie z siana ulatują szkodliwe substancje, ale gorzki smak siano traci już po kilku godzinach.
* to konserwowana zielona pasza, czasem także trawa, którą kisi się podobnie jak kapustę, tylko bez dodatku soli, bo ją konie wolą w postaci lizawki.
I co? Dowiedzieliście się czegoś nowego?
Pozdrawiam
horsefan
Stwierdziłam dzisiaj, iż koniecznie muszę coś napisać o końskich zmysłach, przecież już dawno o tym nie pisałam. Czas nadrobić zaległości:)
Dzisiaj poznamy czwarty zmysł konia - smak.
Konie, tak jak ludzie mają różne upodobania. Niektórym jedna pasza smakuje, innym zaś nie. Ogólnie wolą smak słodki od gorzkiego, ale zdarzają się wyjątki. Czasem zwierzak może nagle polubić smak rdzewiejącego metalu, który człowiek uważa za wręcz ohydny (!) i lizać rdzewiejące przedmioty, na przykład stary drut. Ale nie zdziwcie się, gdy Wasz ulubieniec zacznie tak robić, tylko może sprawdźcie, w jakim stanie jest wędzidło, którego używacie (ale już go nie zmieniajcie - Wasz zwierzak może lubić jego smak). Jeśli nie nakładacie koniowi wędzidła, radziłabym sprawdzić, czy w jego pobliżu, na przykład w boksie znajdują się kawałki zerdzewiałego metalu. Jeśli kraty w boksie są OK, to cóż - chyba musicie się pogodzić z tym, że Wasz ukochany koń ma nietypowe upodobania smakowe lub musicie się poważnie zastanowić, czy otrzymuje wszystkie mu potrzebne minerały i witaminy.
Jabłka należą do ulubionych przysmaków koni |
Poza tym konie lubią także kwaśny smak, bo przecież lubią jabłka i kiszonkę*. I nie wolno nam też zapomnieć o "nieśmiertelnej" marchewce - ja jeszcze nie spotkałam konia, który nie lubi marchewek. Dzięki zmysłowi smaku koń może, podobnie jak człowiek, odróżnić rośliną jadalną od niejadalnej. Ale nie można stawiać wszystkiego na instynkt, gdyż ten u konia często zawodzi, zwłaszcza w kontakcie z rosnącymi w naszych ogrodach egzotycznymi roślinami, których koń zwyczajnie w świecie nie zna. Nie wolno nam zapomnieć, że wiele kwiatów traci niemiły smak po zerwaniu, zalecam więc kontrolę tego, co rośnie za płotem i co pupilowi mogą podawać często nic nie rozumiejący przechodnie. Z podobnych powodów siano przed podaniem koniowi trzeba przechowywać około sześciu tygodni. W tym czasie z siana ulatują szkodliwe substancje, ale gorzki smak siano traci już po kilku godzinach.
Marchewka |
I co? Dowiedzieliście się czegoś nowego?
Pozdrawiam
horsefan
piątek, 18 października 2013
Przeklęte Piaski na Howrse
Hej Kochani!
Dziś postanowiłam, że ponownie napiszę coś o Howrse. Niedawno w grze pojawił się nowy konkurs - Przeklęte Piaski. Trochę mnie to zaskoczyło, gdyż normalnie Howrse jest powiązane bardziej z Grecją i jej mitologią niż ze starożytnym Egiptem, ale pomysł mi się spodobał. Już od dawna czekałam, aż Grecja i Egipt - moje dwie ulubione starożytne cywilizacje - zetkną się w tej grze.
W tym oto konkursie wcielamy się w rolę archeologa poszukującego kości nowego, boskiego konia Ozyrysa. Gdy zbierzemy je wszystkie, otrzymamy tego konia.
Ozyrys (źródło: howrse.wikia.com) |
Teraz trochę z innej beczki.
Według mitologii starożytnego Egiptu bóg słońca Ra (inaczej Re) wysłał Ozyrysa i Izydę, jego żonę, by nauczyli ludzi dobroci. Wkrótce po wszystkim, Ozyrys i jego małżonka zasiedli na tronie Egiptu i byli wspaniałymi władcami. Nie podobało się to Sethowi, młodszemu bratu króla. Gdy obaj przebywali nad brzegiem Nilu, Seth rzucił się na Ozyrysa i go zabił. Jak Izyda się o tym dowiedziała, chciała odzyskać ciało męża, ale Seth - nikczemny bóg Zła, Wojny i Chaosu - poćwiartował zwłoki brata i poukrywał części na całej Ziemi. Izyda długo szukała wszystkich części, przy okazji starając się wychować jedynego syna, jakiego miała z małżonkiem - Horusa. Kiedy to uczyniła, połączyła szczątki ukochanego (tworząc w ten sposób pierwszą mumię) i za pomocą swej magii, ożywiła go. W ten sposób były król stał się władcą Świata Zmarłych. Później syn Ozyrysa i Izydy, Horus Mściciel wygnał z Egiptu swego stryja i sam zasiadł na tronie. Według tego mitu, okres jego panowania był jednym z najbogatszych w historii.
Ciekawe, czy w takim razie na Howrse pojawi się Horus i Izyda?
Pozdrawiam
horsefan
środa, 16 października 2013
Sierpniowe niebo
Cześć Kochani!
Dzisiejszy temat jest trochę mniej koński, albowiem powiem co nieco o II Wojnie Światowej. Nie będę dłużej o tym opowiadać, gdyż zakładam iż każdy z Was zna te historie.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie dość specjalny, gdyż po pierwsze - pisałam jeden bardzo ważny sprawdzian, a po drugie - poszłam ze szkołą na film "Sierpniowe niebo: 63 dni chwały". Pewnie już nieraz słyszeliście o tym filmie i podejrzewam, że może to Was nieco wkurzać, ale o przodkach trzeba pamiętać.
Gdy dzisiaj rozmawiałam z koleżanką o tym i zdziwiłam się, gdy mi powiedziała, że nie ma ochoty iść na ten film. Zapytałam się więc, dlaczego. Odpowiedź była szokująca. Nie będę o niej pisać, bo nie chcę opowiadać o rodzinie mojej koleżanki bez jej zgody. Ale nawet jej pradziadek to ważna osoba w naszej historii.
Powiem szczerze, że mój pradziadek co prawda nie brał udziału w powstaniu, ale za to walczył w czasie II Wojny jako ułan, podobnie jak inni moi pradziadkowie (choć oni już ułanami to nie byli). Wiem więc, co czuła.
Czasem myślę o moich przodkach.Często zastanawiam się, dlaczego panikuję w takich banalnych sytuacjach, kiedy oni byli jakoś w stanie przetrwać II Wojnę Światową i komunę.
Polecam Wam tę piosenkę. Została napisana specjalnie do tego filmu i jest naprawdę niezła i z sensem.
Pozdrawiam
horsefan
Dzisiejszy temat jest trochę mniej koński, albowiem powiem co nieco o II Wojnie Światowej. Nie będę dłużej o tym opowiadać, gdyż zakładam iż każdy z Was zna te historie.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie dość specjalny, gdyż po pierwsze - pisałam jeden bardzo ważny sprawdzian, a po drugie - poszłam ze szkołą na film "Sierpniowe niebo: 63 dni chwały". Pewnie już nieraz słyszeliście o tym filmie i podejrzewam, że może to Was nieco wkurzać, ale o przodkach trzeba pamiętać.
Gdy dzisiaj rozmawiałam z koleżanką o tym i zdziwiłam się, gdy mi powiedziała, że nie ma ochoty iść na ten film. Zapytałam się więc, dlaczego. Odpowiedź była szokująca. Nie będę o niej pisać, bo nie chcę opowiadać o rodzinie mojej koleżanki bez jej zgody. Ale nawet jej pradziadek to ważna osoba w naszej historii.
Powiem szczerze, że mój pradziadek co prawda nie brał udziału w powstaniu, ale za to walczył w czasie II Wojny jako ułan, podobnie jak inni moi pradziadkowie (choć oni już ułanami to nie byli). Wiem więc, co czuła.
Czasem myślę o moich przodkach.Często zastanawiam się, dlaczego panikuję w takich banalnych sytuacjach, kiedy oni byli jakoś w stanie przetrwać II Wojnę Światową i komunę.
Polecam Wam tę piosenkę. Została napisana specjalnie do tego filmu i jest naprawdę niezła i z sensem.
Pozdrawiam
horsefan
sobota, 12 października 2013
Rasy koni - Angloarab Shagya
Hej Kochani!
Z okazji, iż jestem na Howrse szczęśliwą posiadaczką trzech Angloarabów Shagya, postanowiłam Wam opisać tę rasę. A z resztą... ostatni post o rasach był bodajże w lipcu (zajrzyjcie tutaj). Przepraszam też za brak pisania w ostatnich tygodniach, ale miałam bardzo ważny test z matmy i musiałam skupić się na nauce.
Wygląd
Angloaraby to wysoce szlachetne konie, będące ulepszoną wersją koni czystej krwi arabskiej (link: tu), poprzez skrzyżowanie z końmi czystej krwi angielskiej. Dzięki temu są przede wszystkim silniejsze od swoich bliskowschodnich kuzynów.
Przeważnie każdy koń ma głowę typu suchego, o profilu prostym lub lekko szczupaczym. Oczy są przeważnie bardzo duże, podobnie jak nozdrza. Posiadają małe sierpowate uszy i mocne ganasze*. Tak jak konie arabskie, mają łabędzią szyję oraz łopatki nieco krótkie i strome, a kłąb jest wyraźnie uwydatniony. Grzbiet jest krótki i mocny, tak jak zad, który jest lekko ścięty, a ogon wysoko osadzony. Kończyny zazwyczaj suche, o twardym rogu. Chodzą lekko, a przy tym są wytrzymałe i twarde w użytkowaniu. Dzięki temu Shagya osiągają świetne wyniki w zawodach jeździeckich. Do najpopularniejszych umaszczeń należą siwe, rzadziej gniade kasztanowate i kare.
Wysokość w kłębie wynosi około 150-160 cm.
* dolna część tylnych krawędzi żuchwy konia.
Historia
W 1816 roku w węgierskiej stadninie państwowej zgromadzono stado liczące 122 klaczy matek pochodzenia głównie arabskiego, a także rasy węgiersko-modławskiej oraz lipicańskiej i kladrubskiej. Następnie skojarzono je (czyli rozmnożono) z ogierami czystej krwi arabskiej, a ich potomstwo dokładnie wyselekcjonowano, aby uzyskać zwierzęta potrzebne do kawalerii oraz lekkie konie powozowe. Najważniejszymi założycielami rodów są:
Hodowla na Węgrzech (stadnina Babolna), na Słowacji (stadnina Topolczanki), a także w Austrii i pozostałych krajach monarchii austro-węgierskiej i w Niemczech.
I co? Odpowiedni post po tak dużej przerwie?
Pozdrawiam
horsefan
Z okazji, iż jestem na Howrse szczęśliwą posiadaczką trzech Angloarabów Shagya, postanowiłam Wam opisać tę rasę. A z resztą... ostatni post o rasach był bodajże w lipcu (zajrzyjcie tutaj). Przepraszam też za brak pisania w ostatnich tygodniach, ale miałam bardzo ważny test z matmy i musiałam skupić się na nauce.
Wygląd
Źródło: pl.wikipedia.org |
Angloaraby to wysoce szlachetne konie, będące ulepszoną wersją koni czystej krwi arabskiej (link: tu), poprzez skrzyżowanie z końmi czystej krwi angielskiej. Dzięki temu są przede wszystkim silniejsze od swoich bliskowschodnich kuzynów.
Przeważnie każdy koń ma głowę typu suchego, o profilu prostym lub lekko szczupaczym. Oczy są przeważnie bardzo duże, podobnie jak nozdrza. Posiadają małe sierpowate uszy i mocne ganasze*. Tak jak konie arabskie, mają łabędzią szyję oraz łopatki nieco krótkie i strome, a kłąb jest wyraźnie uwydatniony. Grzbiet jest krótki i mocny, tak jak zad, który jest lekko ścięty, a ogon wysoko osadzony. Kończyny zazwyczaj suche, o twardym rogu. Chodzą lekko, a przy tym są wytrzymałe i twarde w użytkowaniu. Dzięki temu Shagya osiągają świetne wyniki w zawodach jeździeckich. Do najpopularniejszych umaszczeń należą siwe, rzadziej gniade kasztanowate i kare.
Wysokość w kłębie wynosi około 150-160 cm.
* dolna część tylnych krawędzi żuchwy konia.
Historia
W 1816 roku w węgierskiej stadninie państwowej zgromadzono stado liczące 122 klaczy matek pochodzenia głównie arabskiego, a także rasy węgiersko-modławskiej oraz lipicańskiej i kladrubskiej. Następnie skojarzono je (czyli rozmnożono) z ogierami czystej krwi arabskiej, a ich potomstwo dokładnie wyselekcjonowano, aby uzyskać zwierzęta potrzebne do kawalerii oraz lekkie konie powozowe. Najważniejszymi założycielami rodów są:
- Shagya - siwy ogier z Damaszku, wyhodowany przez Beduinów z plemienia Bani-Saher,
- Siglavy,
- Galzan,
- Dahoman,
- O'Bajan.
Hodowla na Węgrzech (stadnina Babolna), na Słowacji (stadnina Topolczanki), a także w Austrii i pozostałych krajach monarchii austro-węgierskiej i w Niemczech.
Angloaraby w wersji Howrse (identycznie wyglądają też Araby) |
Pozdrawiam
horsefan
piątek, 4 października 2013
Focie ze Szkocji vol. 2
Hej Kochani!
Dziś znowu Wam opowiem o cudownej Szkocji. Tym razem obejrzymy resztę Edynburga i przeniesiemy się daleko w Grampiany, potocznie zwane Highlands.
Tak więc reszta zamku.
Tamtego dnia udaliśmy się również do muzeum na zamku. Było tam wiele zabytków związanych z II Wojną Światową, między innymi uzbrojenie żołnierzy. W pewnym momencie zwiedzania mnie zatkało - na wystawie znajdował się mundur, który niegdyś należał do jednego z polskich oficerów oraz polska flaga i odznaczenia. Od razu niemal przykleiłam twarz do szyby i zaczęłam się eksytować. Ogarnęła mnie nagła duma, że jestem z Polski. Potem, zawsze, kiedy się ktoś nas pytał, skąd jesteśmy, z dumą odpowiadaliśmy, że z Polski, a wtedy Szkoci od razu się cieszyli, przecież Polacy tak im pomagali w czasie wojny...
A teraz reszta zamku.
A oto słynny psi cmentarz. To tutaj żołnierze z troską grzebią już od XIX wieku swoich pupili, którzy niejednokrotnie polegli w czasie służby.
To już na tyle z Edynburga. Niestety, zdjęć miasta nie posiadam, ale stolica Szkocji jest naprawdę piękna i bardzo ją Wam polecam. Sama wielokulturowość, z jaką się zetknęliśmy w Edynburgu, była niebywała. Na przykład:
Byliśmy z rodzicami na rynku na Królewskiej Mili. Spacerowaliśmy sobie, przy okazji rozglądając się za restauracją, w której moglibyśmy zjeść obiadokolację. Nagle zastygłam. Obok przeszła jakaś niewielka rodzina muzułmańska (ojciec, matka i dziecko w wózku), ale najbardziej zaskoczył mnie widok tej kobiety. Znam się co nieco na różnych religiach, między innymi na islamie i mogę z całą pewnością powiedzieć, iż ta pani nosiła nikab. To taki sposób okrycia kobiet w religii muzułmańskiej, który przenosi się - w odróżnieniu od hidżabu, czy chimaru - na całe ciało, łącznie z twarzą (zostaje tylko dziurka na oczy). Jestem osobą tolerancyjną i szanuję cudze racje, ale to "spotkanie" trochę mnie zatkało, zwłaszcza, że obie przyglądałyśmy się sobie przez kilka sekund...
Innym razem zetknęliśmy się z falą Hindusów w hotelu, a niektóre panie nawet miały jeszcze przyklejone bindi na czole.
A teraz opowiem Wam o pięknych i dość niezwykłych Grampianach.
Tak wyglądają szkockie góry w niektórych miejscach. Tak naprawdę większość z nich jest kompletnie porośnięta trawą, co dla kogoś z Polski, gdzie mamy góry podobne do tych jak na zdjęciu powyżej jest rzeczą wręcz dziwną.
Pewnego razu, wędrując po górach naszym wypożyczonym w Edynburgu samochodem postanowiliśmy zajrzeć do restauracji, którą wiele osób nam polecało - Clahaig Inn. Dawno temu tę gospodę założył klan McDonaldów. Kiedy weszliśmy do środka, widniał tam taki oto napis:
Okazuje się, że wiele wieków temu, bowiem w jeszcze XVI wieku, kiedy to klan Campbellów potrzebował pomocy, a tego użyczyli im McDonaldowie. W nocy Campbellowie wstali i wymordowali wszystkich mężczyzn z goszczącego ich klanu. To oznacza nadużycie klanowej gościnności w celu zaszkodzenia drugiemu.
McDonaldowie do dzisiaj są obrażeni na Campbellów, do takiego stopnia, że wywiesili tę oto tabliczkę.
I jak? Podoba Wam się?
Jeśli tak, to gorąco polecam Szkocję wszystkim moim Czytelnikom. Pamiętajcie, że to nie koniec mojej opowieści o Szkocji - ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam gorąco
horsefan
Dziś znowu Wam opowiem o cudownej Szkocji. Tym razem obejrzymy resztę Edynburga i przeniesiemy się daleko w Grampiany, potocznie zwane Highlands.
Tak więc reszta zamku.
Jedna ze starych armat, z której symbolicznie wystrzela się o godz. 12:00 |
Inne zdjęcie zamku |
A teraz reszta zamku.
To już na tyle z Edynburga. Niestety, zdjęć miasta nie posiadam, ale stolica Szkocji jest naprawdę piękna i bardzo ją Wam polecam. Sama wielokulturowość, z jaką się zetknęliśmy w Edynburgu, była niebywała. Na przykład:
Byliśmy z rodzicami na rynku na Królewskiej Mili. Spacerowaliśmy sobie, przy okazji rozglądając się za restauracją, w której moglibyśmy zjeść obiadokolację. Nagle zastygłam. Obok przeszła jakaś niewielka rodzina muzułmańska (ojciec, matka i dziecko w wózku), ale najbardziej zaskoczył mnie widok tej kobiety. Znam się co nieco na różnych religiach, między innymi na islamie i mogę z całą pewnością powiedzieć, iż ta pani nosiła nikab. To taki sposób okrycia kobiet w religii muzułmańskiej, który przenosi się - w odróżnieniu od hidżabu, czy chimaru - na całe ciało, łącznie z twarzą (zostaje tylko dziurka na oczy). Jestem osobą tolerancyjną i szanuję cudze racje, ale to "spotkanie" trochę mnie zatkało, zwłaszcza, że obie przyglądałyśmy się sobie przez kilka sekund...
Innym razem zetknęliśmy się z falą Hindusów w hotelu, a niektóre panie nawet miały jeszcze przyklejone bindi na czole.
A teraz opowiem Wam o pięknych i dość niezwykłych Grampianach.
Tak przeważnie wyglądają piękne Highlands |
Pewnego razu, wędrując po górach naszym wypożyczonym w Edynburgu samochodem postanowiliśmy zajrzeć do restauracji, którą wiele osób nam polecało - Clahaig Inn. Dawno temu tę gospodę założył klan McDonaldów. Kiedy weszliśmy do środka, widniał tam taki oto napis:
"Zakaz wstępu włóczęgom i Campbellom" |
McDonaldowie do dzisiaj są obrażeni na Campbellów, do takiego stopnia, że wywiesili tę oto tabliczkę.
I jak? Podoba Wam się?
Jeśli tak, to gorąco polecam Szkocję wszystkim moim Czytelnikom. Pamiętajcie, że to nie koniec mojej opowieści o Szkocji - ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam gorąco
horsefan
wtorek, 1 października 2013
Focie ze Szkocji vol. 1
Cześć Kochani Czytelnicy!
Dziś po szkole stanowczo stwierdziłam, że za długo czekacie na materiał i zdjęcia ze Szkocji. Przepraszam Was za to, ale są dwa podstawowe problemy: brak czasu (czyli nauka) i brak pomysłu. Ale cóż poradzić? Trzeba się wziąć do roboty. Tak więc zaczynam!
Edynburg i jego zamek
A oto nazwa knajpy, w której często z rodziną jadaliśmy. Pewnie zdziwiła Was nazwa, ale World's End to nie jest nazwa przypadkowa. Dawniej, bowiem w średniowieczu w tym miejscu, gdzie dziś znajduje się restauracja, były tam mury miasta. Dla mieszczan, którzy przeważnie nigdy nie opuszczali Edynburga to był koniec świata - a więc World's End.
To jest jedno ze zdjęć mojej kochanej lipicance z 2013 roku - Klarze. Tutaj na skale w Edinburgh Castle. Cały zamek kiedyś był wulkanem, a rów, w którym dziś znajduje się park w czasie serii epok lodowcowych był pokryty lodowcem, w wyniku czego powstał owy rów, czyli morena.
Edinburgh Castle jest nie tylko jedną z najstarszych budowli w Szkocji i całego Wielkiej Brytanii, ale miejscem, gdzie dawniej chowała się miejscowa ludność przed napadami. Tak jak Słowianie budowali swoje warowne grody na grząskich bagnach, tak Celtowie ukrywali się w wysokich i niebezpiecznych górach.
W około 1130 została na zamku wybudowana przez króla Davida I prywatna kaplica poświęcona jego zmarłej matce - świętej Małgorzacie. Legenda głosi, iż była ona ukraińską księżniczką, która przez przypadek znalazła się w Szkocji. Była osobą bardzo pobożną. W pewnym momencie życia poznała syna ówczesnego króla - przyszłego króla Malcoma III Calmore (ok. 1031 – 1093). Wiele ich różniło.Ona - jak mówiłam - była pobożną i spokojną osobą - w czasie kiedy on uwielbiał polowania i inne tego typu męskie uciechy, ale mimo tego zakochali się w sobie bez pamięci. Wzięli ślub i mieli jednego syna, którego bardzo kochali. Niby jak w każdej opowieści o miłości, ale ta ma niespodziewane zakończenie. Nagle król Malcome musiał wyjechać na wojnę, z której już nigdy nie wrócił. Kilka dni po jego śmierci królowa Małgorzata zmarła z rozpaczy i tęsknoty za ukochanym mężem. Gdy kaplica została zbudowana, Margaret (to jej angielskie imię) nie była jeszcze świętą. Została kanonizowana dopiero w 1250 roku przez papieża Innocentego IV.
A oto kilka fotek zamku:
To wszystko na dziś. Mam nadzieję, że po dłuższym nie pisaniu o Szkocji wreszcie się czegoś doczekaliście.
Pozdrawiam Was serdecznie
horsefan
Dziś po szkole stanowczo stwierdziłam, że za długo czekacie na materiał i zdjęcia ze Szkocji. Przepraszam Was za to, ale są dwa podstawowe problemy: brak czasu (czyli nauka) i brak pomysłu. Ale cóż poradzić? Trzeba się wziąć do roboty. Tak więc zaczynam!
Edynburg i jego zamek
A oto nazwa knajpy, w której często z rodziną jadaliśmy. Pewnie zdziwiła Was nazwa, ale World's End to nie jest nazwa przypadkowa. Dawniej, bowiem w średniowieczu w tym miejscu, gdzie dziś znajduje się restauracja, były tam mury miasta. Dla mieszczan, którzy przeważnie nigdy nie opuszczali Edynburga to był koniec świata - a więc World's End.
To jest jedno ze zdjęć mojej kochanej lipicance z 2013 roku - Klarze. Tutaj na skale w Edinburgh Castle. Cały zamek kiedyś był wulkanem, a rów, w którym dziś znajduje się park w czasie serii epok lodowcowych był pokryty lodowcem, w wyniku czego powstał owy rów, czyli morena.
Widok z zamku na miasto |
W około 1130 została na zamku wybudowana przez króla Davida I prywatna kaplica poświęcona jego zmarłej matce - świętej Małgorzacie. Legenda głosi, iż była ona ukraińską księżniczką, która przez przypadek znalazła się w Szkocji. Była osobą bardzo pobożną. W pewnym momencie życia poznała syna ówczesnego króla - przyszłego króla Malcoma III Calmore (ok. 1031 – 1093). Wiele ich różniło.Ona - jak mówiłam - była pobożną i spokojną osobą - w czasie kiedy on uwielbiał polowania i inne tego typu męskie uciechy, ale mimo tego zakochali się w sobie bez pamięci. Wzięli ślub i mieli jednego syna, którego bardzo kochali. Niby jak w każdej opowieści o miłości, ale ta ma niespodziewane zakończenie. Nagle król Malcome musiał wyjechać na wojnę, z której już nigdy nie wrócił. Kilka dni po jego śmierci królowa Małgorzata zmarła z rozpaczy i tęsknoty za ukochanym mężem. Gdy kaplica została zbudowana, Margaret (to jej angielskie imię) nie była jeszcze świętą. Została kanonizowana dopiero w 1250 roku przez papieża Innocentego IV.
A oto kilka fotek zamku:
Uroczyste wystrzeliwanie armaty na dziedzińcu |
Widok z innej perspektywy |
Pozdrawiam Was serdecznie
horsefan
Subskrybuj:
Posty (Atom)